|
www.queen.fora.pl Forum muzyczne - rock, pop, metal i inne... Sympatycy brytyjskiej grupy Queen oraz Led Zeppelin...
|
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat |
Autor |
Wiadomość |
abercjusz
Początkujący
Dołączył: 23 Cze 2010
Posty: 10
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/3
|
Wysłany: Pią 22:32, 25 Cze 2010 Temat postu: Dobrze, że umarł? |
|
|
Ostatnio przeczytałem taki komentarz:
Cytat: |
Na pewno mnie zlinczujecie, ale jako zagorzała fanka Queen sądzę, że to dobrze, że Freddie zmarł tak wcześnie.
Popatrzcie na np. AC/DC czy The Rolling Stones. Wszyscy kojarzymy ich jako starszych panów, owszem z powerem, ale
starszych panów, którym hmm, latanie po scenie z gitarą i ściąganie spodni nie przystoi. Kochalibyśmy Freddiego
nadal, ale znalibyśmy go jako troszeczkę otyłego, siwego 60-latka. A tak, pamiętamy pełnego wigoru raptem 40-latka.
Byłam na koncercie Queen+Paul Rodgers w Hannowerze i ogólnie było pierd^lnięcie, ale widok Brian'a Maya, który lata
po scenie z gitarą, a na koniec łapie się za krzyż było nieco żenujące. Odwołując się do innego demota
"Podstawą Nieśmiertelności jest ŚMIERĆ". To bardzo prawdziwe stwierdzenie. Zastanówmy się, jak wyglądałby Kurt
Cobain lekko przed 50? A jak Elvis Presley, Janis Joplin, Magik, Rychu Riedel, Grzesio Ciechowski, Jimi Morisson czy
Hendrix? Może to jednak dobrze, że pamiętamy ich młodych, pełnych wigoru, a nie tak jak Jaggera czy Angusa Younga:
starych, którzy myślą, że mają po 20 lat. |
Co o tym myślicie?
|
|
Powrót do góry |
|
|
|
|
1pietras1
Administrator
Dołączył: 20 Sty 2010
Posty: 775
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/3 Skąd: Otwock
|
Wysłany: Pią 22:56, 25 Cze 2010 Temat postu: |
|
|
Bardzo ciekawy temat. Ja osobiście wielokrotnie się nad tym zastanawiałem... Choć zapewne moje najodważniejsze wizje byłyby dalekie od rzeczywistości. Zresztą - któż to wie... Ciężko cokolwiek napisać. Jakkolwiek by to wyglądało, trudno mi wyobrazić sobie Freddiego statycznego na scenie. Zapamiętaliśmy Go jako frontmana doskonałego... Jednak czy ten obraz jest rzeczywisty? Co gdyby nie Jego przedwczesna śmierć? Jest wiele pytań... Ta sama przedwczesna śmierć, czy to Mercury'ego czy to Morrisona, roztoczyła wokół tych postaci pewną otoczkę kultu już na lata. Dodajmy - w dużej mierze poza muzyczną... Znacznie łatwiej za to odnieść się do końcowej części cytowanej opinii. Ich muzyka się nie starzeje, będzie wieczna. To fakt... Ale Ich samych to już (niestety) nie dotyczy. Przynajmniej bezpośrednio. Doceniam fakt, że tworzą jeszcze muzykę. Dobrą muzykę... Że kontynuują wspaniałe rozdziały w historii muzyki... W ogóle pop kultury XX wieku... tj. np. "The Rolling Stones". Ale... I znowu to "ale". Cytując klasyka:
"Trzeba wiedzieć kiedy ze sceny zejść..."
...niepokonanym?
PS Co do samego Freddiego - odszedł w niebywałym stylu, z klasą... Nagrał znakomity album. Ba... Wg wielu, zaśpiewał na nim najlepiej w karierze. Czy to dobrze, że odszedł? Nie. Nie mogę tak powiedzieć o żadnym wielkim muzyku, o kimkolwiek zresztą... Czy to dobrze, że odszedł - dodając przy tym - gdyż już nie musiał cierpieć? Tutaj moja odpowiedź skłania się już w przeciwnym kierunku...
Ostatnio zmieniony przez 1pietras1 dnia Pią 23:08, 25 Cze 2010, w całości zmieniany 5 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
irminella
Moderator
Dołączył: 13 Mar 2010
Posty: 314
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/3 Skąd: Rzeszów
|
Wysłany: Pią 23:22, 25 Cze 2010 Temat postu: |
|
|
Każdy fan wolałby, aby Freddie nie odszedł (taką mam nadzieję). Wiadomo to te 20 lat straconej muzyki, nie wiadomo jakie kawałki by powstaly. Może panowie pogrążyliby się w popie, może wrócili do korzeni... Nie wiemy, nigdy się nie dowiemy. Ponadto prawdopodobnie gdyby żył Freddie nie słyszelibyśmy o takich rzeczach jak pełen hipokryzji występ w X-Factory czy inne niezbyt mądre decyzje. A może wcale nie byłoby już Queen? Może na początku lat 90. pokłóciliby się na amen, wszak wiemy, że w latach 80. zbyt ciekawie między nimi nie było.
Czy dobrze, że umarł? Cóż, na pewno jego śmierć jest ważna, zwraca uwagę na ważny i cholernie wstydliwy problem - Hiv i AIDS. Chorobę kojarzącą się z narkomanią i homoseksualizmem. Umiera gwiazda rocka, uwielbiana przez miliony ludzi na całym świecie. I te parę milionów będzie zwracało uwagę na problem AIDS przez pamięć o Freddiem.
Cóż więcej powiedzieć, źle, że umarł, może dobrze, że nie żyje. Kiedyś ktoś mi powiedział, że wszytsko ma swoje miejsce i czas. Może gdyby Queen istniało z Freddiem więcej niż te 20 lat to nie byłoby już to samo Queen?
|
|
Powrót do góry |
|
|
1pietras1
Administrator
Dołączył: 20 Sty 2010
Posty: 775
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/3 Skąd: Otwock
|
Wysłany: Sob 0:03, 26 Cze 2010 Temat postu: |
|
|
irminella napisał: |
I te parę milionów będzie zwracało uwagę na problem AIDS przez pamięć o Freddiem. |
Bardzo ważne i mądre zdanie.
|
|
Powrót do góry |
|
|
irminella
Moderator
Dołączył: 13 Mar 2010
Posty: 314
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/3 Skąd: Rzeszów
|
Wysłany: Sob 14:42, 26 Cze 2010 Temat postu: |
|
|
czy mądre to nie wiem, natomist wydaje mi się prawdziwe. Przynjamniej w moim przypadku tak jest, myślę, że wiele ludzi poprzez postać Freddiego zaczęło rzeczywiście inaczej patrzeć na problem
|
|
Powrót do góry |
|
|
RockStar
Stały Bywalec
Dołączył: 15 Lut 2010
Posty: 264
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/3
|
Wysłany: Pon 13:48, 28 Cze 2010 Temat postu: |
|
|
Z pewnością jest to temat, na który nie ma jednoznacznej odpowiedzi. Zarówno wymienione argumenty "za", jak i "przeciw", przemawiają za powyższą opinią. Wymienieni muzycy odeszli będąc, może nie w szczytowych, ale ważnych punktach kariery czy to solowej, czy ze swoimi zespołami. Z jednej strony słychać głosy, że to w naturalny sposób zamknęło Im drogę do kontynuowania swojej znakomitej twórczości. Z drugiej jednak strony - skąd pewność, że z biegiem czasu nie zaczęliby odcinać kuponów od tego, czego dokonali, kiedy naprawdę byli na absolutnym topie... Nie potrafię udzielić odpowiedzi na to pytanie w pełnym jego rozbudowanym rozumieniu. Najprościej odpowiedzieć jednak - nie, niedobrze, że odeszli.
|
|
Powrót do góry |
|
|
margoQ
Moderator
Dołączył: 19 Kwi 2010
Posty: 505
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/3 Skąd: Łomża
|
Wysłany: Pon 14:17, 28 Cze 2010 Temat postu: |
|
|
I tym sposobem pozostaje mi się tylko podpisać pod tym, co już napisaliście.
Moje przemyślenia są zbliżone mylę do Waszych: wszystko ma swoje "za" i "przeciw", nawet tak traumatyczne przeżycie, jak czyjaś śmierć. Zawsze pozostaje pustka, żal i setki pytań o niedokonaną przyszłość, "co by było gdyby..."; gdyby nie odeszli Freddie, Morrison, Cobain, Joplin, Presley, Hendrix... Przecież to byli muzycy ważni, którzy coś osiągnęli, zapisali się w historii muzyki, niejednokrotnie obrośnięci legendą i niemal kultem... Ale właśnie, każdy się kiedyś wypala... Nie mówię "dobrze, że odszedł/odeszli", bo nie, w żadnym razie i żadnym wypadku, ale cieszę się (choć to nie trafione określenie) tym, co zostawili, całym artyzmem tego, co stworzyli. Czystością dokonań, nie splamioną wspomnianym odcinaniem kuponów od sławy i komercyjnej posuchy. Oni żyją w naszych sercach i pamięci, w ogóle w sercach i pamięci wszystkich swoich fanów. A dzięki temu ich muzyka pozostaje nieśmiertelna.
A przy okazji każda z tych śmierci rzuca światło na pewne wstydliwe strony naszego życia: na HIV i AIDS, nadużywanie alkoholu oraz środków odurzających, przez co oczy "opinii publicznej" zwracają się również w tą stronę z pytaniem: jak z tym walczyć/ przeciwdziałać?... Albowiem nie ma ludzi - jak pokazują te doświadczenia - których taki dramat nie może dotknąć.
Myślmy, słuchajmy i kochajmy.
Pamięć o wszystkich zasłużonych.
Ostatnio zmieniony przez margoQ dnia Pon 14:18, 28 Cze 2010, w całości zmieniany 1 raz
|
|
Powrót do góry |
|
|
RockStar
Stały Bywalec
Dołączył: 15 Lut 2010
Posty: 264
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/3
|
Wysłany: Pon 14:31, 28 Cze 2010 Temat postu: |
|
|
Amen...
|
|
Powrót do góry |
|
|
|
|
Nie możesz pisać nowych tematów Nie możesz odpowiadać w tematach Nie możesz zmieniać swoich postów Nie możesz usuwać swoich postów Nie możesz głosować w ankietach
|
fora.pl - załóż własne forum dyskusyjne za darmo
Powered by phpBB © 2001, 2002 phpBB Group
|